wtorek, 31 grudnia 2013

Ro(c)k & Run

Jeszcze tylko kilka godzin i będzie trzeba zmienić liczbę z rokiem w kalendarzu. Staram się z rozsądkiem podchodzić do wszelkich podsumowań, planów, celów - czas wolę traktować jako ciągłość, nie konkretne etapy. Mimo to warto jednak na chwilę zatrzymać się, spojrzeć na minione osiągnięcia i stwierdzić, co np. chciałoby się poprawić czy zmienić. 

Nie będę Was tutaj zanudzać wypisywaniem tegorocznych rekordów i wyników w biegach, podsumowaniem przebytych kilometrów etc., wszak zrobiłem to już w skrócie jakiś czas temu. Tym razem postanowiłem połączyć moje dwie pasje - muzykę i bieganie, wskazując, jakie nowe albumy szczególnie przypadły mi do gustu podczas treningów i zawodów. Przy okazji każdy z nich (po ciężkiej selekcji zostawiłem kilkanaście) postarałem się przypisać do konkretnych sytuacji około-biegowych. Nie traktujcie tego jako rankingu, bardziej jako próbę uchwycenia, nomen omen, rozbieganych myśli...

1. Na rozbieganie - Beady Eye - "BE"

Nigdy nie byłem fanem braci Gallagher z Oasis, jednak muszę stwierdzić, że rozpad zespołu wyszedł im na dobre. W tym roku Liam z kolegami wydali swój drugi krążek pod nazwą Beady Eye, z którego piosenki idealnie nadają się na spokojny, rytmiczny początek treningu.

2. Na rozciąganie - Kult - "Prosto"

Kult już dawno nie wydał tak dobrej, mocnej płyty. Do ich twórczości podchodziłem z szacunkiem, ale bez uwielbienia. Tym razem ugiąłem się pod ciężarem i siłą chociażby tytułowego utworu, pozostałe też bardzo przypadły mi do gustu. "Prosto" niech będzie batem motywującym do odpowiednich skłonów i rozciągania mięśni.

3. Na interwały - Motorhead - "Aftershock"

Lemmy się nie zmienia, jego muzyka też. To chyba jeden z niewielu muzyków, po którym absolutnie nie oczekujemy innego, nowego kursu w swojej twórczości. Ma być powtarzalnie, szybko, z jedynie krótkimi chwilami na oddech - jak w interwałach ;-)

4. Na podbiegi - Blindead - "Absence"
Dla mnie jeden z najważniejszych tegorocznych albumów, zarówno w Polsce, jak i na świecie. Zespół jeszcze bardziej odszedł od mocniejszych i szybszych akcentów na rzecz mozolnego budowania klimatu, który po kilkunastu minutach zatyka powietrze w płucach. Nie ma ucieczki, gdy wydaje nam się, że słychać nieco cieplejsze i spokojniejsze dźwięki, czeka nas kolejne wzniesienie, na które trzeba się wspiąć, z uginającymi się nogami i drgającymi mięśniami.

5. Na dłuższe wybieganie - David Bowie - "The Next Day"

Zupełnie niespodziewany powrót po latach, do tego w jakim stylu! Płyta porywa od samego początku, pokazuje, że artysta ma jeszcze wiele do powiedzenia, a jego twórczość znajduje wielkie grono odbiorców bez zbędnych zapowiedzi, akcji promocyjnych i sztuczek wydawniczych. Podczas słuchania "The Next Day" kilometry znikają tak szybko i lekko, że dłuższe, spokojne wybieganie staje się jeszcze większą frajdą.

6. Na trening metodą Galloway'a - Waglewski Fisz Emade - "Matka Syn Bóg"

Gdy nie mamy siły na jednostajny bieg, warto co kilka minut przejść do szybszego marszu. Do regeneracji sił podczas takiego treningu idealnie nadają się nowe piosenki trzech panów Waglewskich - ojciec z synami wzorcowo pokazują, jak połączyć młodzieńcze zapędy i kombinowanie muzyczne z doświadczeniem cechującym się większym minimalizmem i dbałością o każdą nutę, także podczas spokojniejszych akcentów.

7. Na mróz - Thirty Seconds To Mars - "Love Lust Faith + Dreams"

W tym roku zespół wystawił swoich fanów na wielką próbę. Jeszcze bardziej oddalił się od swoich rockowych korzeni, podążając w stronę zimnej, mroźnej elektroniki. Jednak i w tym wydaniu pokazano, że można stworzyć świetne, rytmiczne i porywające utwory. Lodowate i "bezduszne" dźwięki komputerowe zostały skutecznie okiełznane przez charyzmatycznego Jareda Leto. A teledyski nadal są charakterystycznymi dla 30 Seconds To Mars, swoistymi dziełkami sztuki, dopieszczonymi do granic możliwości.

8. Na upał - Arctic Monkeys - "AM"

Gdy przed wydaniem tej płyty zespół określał ją mianem "seksownej", ciężko mi było to sobie poskładać w całość. Jednak teraz stwierdzam, że jest to najbardziej trafne słowo obrazujące "AM". Przez cały czas w trakcie słuchania najnowszych piosenek Arctic Monkeys czuć słodki, lekko duszący, rozerotyzowany klimat. Nie trudno wyobrazić sobie wówczas biegaczkę w obcisłym stroju pokonującą kilometry w piękny, słoneczny dzień :-)

9. Na wietrzną pogodę - Korn - "The Paradigm Shift"

Na tym zespole już kilka lat temu postawiłem "krzyżyk", gdy pogubił się w szukaniu własnej ścieżki. Tegoroczny krążek pokazuje, że jednak nie wszystko stracone. Znów jest ciężko, Fieldy przypomniał sobie jak masakrować gitarę basową, panowie wrócili na właściwe tory. Może nie jest odkrywczo, jednak na biegnięcie z zaciśniętymi zębami podczas zmagania z silnym wiejącym wiatrem (oczywiście, zazwyczaj prosto w twarz!) pasuje wyśmienicie.

10. Na schładzanie po intensywnym biegu - Atoms For Peace - "Amok"

Często jest tak, że "nagrodą" po intensywnie przepracowanym treningu jest wizja spokojnego przetruchtania kilku kilometrów w stronę domu. Nogi odmawiają posłuszeństwa, oddech mamy nierówny, no po prostu trochę się "nie chce". Satysfakcja z wysiłku nadejdzie dopiero za kwadrans, może później. W tym "koślawym" powrocie i zmierzaniu pod prysznic dobrym towarzyszem może być muzyka Atoms For Peace, czyli supergrupy, w której skład wchodzi m.in. Thom Yorke (Radiohead) i Flea (Red Hot Chili Peppers). Naprawdę relaksuje i pozwala przywrócić właściwy oddech.


Druga dziesiątka moich wybrańców za kilka dni. Do tego czasu życzę, żeby nadchodzący sezon biegowy 2014 był dla Was nie gorszy od właśnie się kończącego. Nawet jeśli wyniki nie będą satysfakcjonujące, po prostu niech każdy przebiegnięty kilometr daje Wam to, co najważniejsze - uśmiech, satysfakcję i najzwyczajniej w świecie, radość. :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz