niedziela, 10 listopada 2013

Czołowe zderzenie z ciemnością

Zmiana czasu na zimowy oraz mój tryb pracy (taki, jak zapewne u większości osób) powodują, że obecnie popołudniowe treningi to zmagania z kiepską widocznością. Zmrok zapada w okolicach godziny 17-tej, a będzie jeszcze gorzej, więc do wiosny nie ma szans na to, żeby poza weekendem cieszyć się bieganiem w blasku słońca. 

Moja standardowa trasa treningowa obejmuje tereny w pobliżu lasu i poligonu, więc nie mam co liczyć na latarnie miejskie. Co prawda znam każdy metr tego dystansu, jednak ciemność robi swoje i czasem można przez przypadek natknąć się na nierówność. Rok temu w takich "okolicznościach przyrody" o mało nie skręciłem kostki, więc po powrocie do domu od razu zacząłem się zastanawiać nad zakupem własnego oświetlenia.

Po krótkim rekonesansie i przeczytaniu opinii, mój wybór padł na najprostszy model czołówki w asortymencie firmy Petzl, Tikkina 2. Szczegółowe dane sprzętu wycenianego na około 50PLN znajdują się na stronie producenta: tutaj

(fot. materiały promocyjne)

Do wyboru mamy cztery energetyczne kolory, do mnie dotarła czołówka niebieska. Solidność wykonania wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie. Guma jest silna ale przyjemna w dotyku, elementy z tworzywa sztucznego nie budzą wątpliwości co do swojej wytrzymałości.


Kilku testów wymaga ustawienie odpowiedniej długości gumowego paska naokoło głowy. Często jest tak, że wydaje się ona wystarczająca, jednak albo się zsuwa (dlatego wolę czołówkę nakładać na czapkę z daszkiem, który automatycznie blokuje ruch w dół) albo po kilku kilometrach nieprzyjemnie uciska czaszkę (za sprawą zmiany krążenia krwi spowodowanej biegowym wysiłkiem). W moim przypadku dyskomfort pojawia się na szczęście w momencie, gdy i tak znajduję się już na oświetlonym fragmencie trasy, więc po prostu zdejmuję czołówkę, owijam ją wokół nadgarstka (nie lubię czuć podskakującego ciężaru w kieszeniach), dzięki czemu pulsowanie w skroniach ustaje.

Jednak oczywiście najważniejszym elementem są dwie diody osadzone w plastikowym korpusie, na którego szczycie znajduje się gumowany przycisk. Diody wyglądają niepozornie, jednak w ciemności pokazują, na co je stać.


Możemy wybierać między dwoma trybami: optymalnym (oświetlającym na odległość ok. 20 metrów przed nami) i oszczędnym (mniej więcej o połowę słabszym). Podczas zeszłorocznych testów doszedłem do wniosku, że zdecydowanie bardziej odpowiada mi ten drugi, szczególnie w mroźne dni. Głównym problemem przy mocnym świetle było to, że para z ust unosząca się do góry skupiała na sobie większość mocy z diod, przez co sam sobie ograniczałem jeszcze bardziej widoczność mając wrażenie, że biegnę w gęstej mgle. Przy trybie oszczędnym nie ma to miejsca, światło przez to, że jest słabsze, nieco bardziej się rozprasza.


Snop światła, który widzimy przed sobą jest wg mnie idealnie wyważony między skupionym a rozproszonym na boki strumieniem. Kilka metrów jest bardzo dobrze doświetlonych wprost przed oczami, jednak nie zapomniano o tym, żeby móc zaobserwować to, co dzieje się na bokach. 

Poza regulacją mocy istnieje też możliwość ustawienia stopnia padania światła. Na początku właśnie ten mechanizm był dla mnie najbardziej ryzykowny, bałem się, że przy pewnym kącie cały korpus nie będzie trzymał się w odpowiedniej pozycji. Na szczęście zastosowane rozwiązanie w praktyce jest wyśmienite. Skok jest wyczuwalny, pewny, nie ma mowy o mimowolnej zmianie ustawień. Nie trzeba też specjalnie się wysilać, żeby wprowadzić korektę, całą obsługę (moc oświetlenia i kąt padania) wykonuję 3 palcami podczas biegu.


Staram się ustawiać czołówkę tak, żeby uzyskać lepsze doświetlenie najbliższej odległości, jednak wiąże się to z tym, że w przypadku treningu w czapce z daszkiem, na ziemi przed naszymi oczami widać cień. Na początku jest to nieco drażniące, jednak po kilku minutach można się przyzwyczaić. Dodatkową korzyścią takiego ustawienia jest mimowolne wyprostowanie sylwetki i mniejsze garbienie się - trzeba jakoś ćwiczyć odpowiednią postawę biegową! ;-) 

Kilka słów o zasilaniu. Czołówka pobiera moc z trzech baterii AAA, cechuje się bardzo dobrym poborem energii, dzięki czemu osiągamy zadowalającą żywotność sprzętu. Na każdym z zimowych treningów korzystałem z niej przez ok. pół godziny i po zeszłorocznym sezonie do dnia dzisiejszego jeszcze nie musiałem zmieniać "paluszków". Baterie mieszczą się za diodami, wg mnie jest to dużo lepsze rozwiązanie na krótkie treningi niż inne, które spotkałem, czyli zasilanie zamocowane na ramieniu, połączone z czołówką przewodem. Oczywiście w przypadku konieczności wymiany baterii w opisywanym modelu musimy się nieco bardziej napracować - mechanizm zamykający jest tak skonstruowany, że podczas biegu nie ma szans na przypadkowe otwarcie.


Reasumując, uważam, że za stosunkowo niewielką kwotę możemy otrzymać sprzęt, który spokojnie wystarczy na treningi w ciemności, o ile nie jest to bieganie po nierównym leśnym terenie. Traktuję czołówkę bardziej jako pomoc niż sprzęt, od którego w 100% zależy moje zdrowie. 

Na pewno nie uratuje nas ona przed zanurzeniem w przypadkowych kałużach, gdyż światło odbija się od podłoża i nie jesteśmy w stanie zobaczyć, czy znajduje się na nim warstwa wody. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku gałęzi okolicznych drzew - najczęściej oświetlane są one za późno, gdy jest już zbyt mało czasu na reakcję. Dlatego idealnym rozwiązaniem jest w miarę bezchmurny wieczór i naturalne oświetlenie z dodatkowym wsparciem kilku diod na czole.


Tymczasem wypadałoby się dobrze wyspać, za kilkanaście godzin odbędzie się XVII Bieg Niepodległości w Pigży/Łubiance, do którego podchodzę nieco sentymentalnie. Dwa lata temu to właśnie tam miał miejsce mój debiut w zawodach, więc co roku staram się brać w nim udział. Do zobaczenia z niektórymi na trasie, przy okazji odliczajmy dni do kolejnego Półmaratonu Św. Mikołajów, który już za niecały miesiąc! :-)

1 komentarz:

  1. Kolejny przydatny artykuł. Ekwipunek, którego posiadanie warto rozważyć chcąc pełniej korzystać z uroków biegania w tym mało świetlnym okresie, tak jak kolców o których niedawno pisałeś :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń