poniedziałek, 4 listopada 2013

Czas się zbroić na zimę

Wypada chyba jednak się cieszyć, że sklepy zaczynają atakować nas zimowym asortymentem. Drażnić mogą obecne na początku listopada choinki, mikołaje czy bombki, ale i dla biegacza znajdzie się coś, co przyda się podczas mroźnych treningów.

Posiadam większość rzeczy na zimowe wybiegania, sprawdziłem je już w ciągu ostatnich dwóch lat. Kilka dni temu wydobyłem zakopany od pół roku karton z odzieżą termiczną, butami z membraną czy ocieplanymi getrami. Cały ten asortyment awansował już na wyższą półkę i czeka na ujemne temperatury. 

Wczoraj jednak podczas rozmowy Asia uświadomiła mi, że wraz z nowym tygodniem w ofercie Lidla znajdować się będą kolce na buty. Od razu przypomniałem sobie akrobacje i ciekawe pozy, które przyjmowałem walcząc ze śliskim podłożem na zmrożonym śniegu, więc stwierdziłem, że tym razem wolałbym takie sytuacje ograniczyć do niezbędnego minimum. Zdecydowałem się więc na zakup. Dodatkowym argumentem była atrakcyjna (jak zazwyczaj w przypadku tego sklepu) cena.


Za 25 PLN otrzymujemy opakowany w elastyczną torebkę zestaw kolców (wraz z dodatkowymi dwoma zapasowymi). Solidne wykonanie sprawia dobre wrażenie.


Na każdą stopę przypada dziewięć końcówek ze stali nierdzewnej, zamocowanych w mocnej gumowej podeszwie. Początkowo zdawało mi się, że mimo deklarowanego rozmiaru (41-45) nie dam rady naciągnąć ich na buty, jednak moje obawy okazały się bezpodstawne. Wystarczy nałożyć przednią część na czubek buta, chwycić za specjalny "język" znajdujący się na końcu i z użyciem niewielkiej siły stanowczo zaczepić o tylny za "obcasem", w połowie wysokości ścianki obuwia.


Zestaw przetestowałem na swoich letnich, zużytych już nieco Asicsach (rozmiar 42), wydaje mi się, że całość trzyma się stabilnie i nie ma ryzyka zsunięcia się podczas treningu. Kolce nie są wysokie, więc nie powinno być też problemu z odpowiednim stawianiem stopy bez wrażenia stania na szpilkach.




Najważniejsze jednak będzie sprawdzenie w warunkach polowych, gdy puchowa pokrywa śnieżna zamieni się w niebezpieczną lodową nawierzchnię. Dzięki temu, że kolce są bardzo lekkie, z pewnością będzie można je schować nawet do kieszeni kurtki, żeby ubrać je dopiero wtedy, gdy zaczniemy tracić równowagę. Trzeba pamiętać, że korzystanie z nich na chodniku bez lodu lub zmrożonego śniegu mija się z celem - szkoda by było zetrzeć je przed właściwymi testami ;-)

Nie pozostaje więc nic innego, jak czekać na przymrozki, opady śniegu i utworzenie się odpowiedniej nawierzchni do wbijania się w nią wspomnianymi kolcami. Póki co chyba jednak je schowam, bo na najbliższe dni przyda się bardziej kurtka softshellowa, która prosi się od kilku tygodni o przetestowanie. Miałem ją na sobie tylko na jednym treningu - jutro chyba będą odpowiednie warunki na jej przewietrzenie :-) 

1 komentarz:

  1. Ciekawy gadżet, przyda się na zimowych trasach. Cena zabija wątpliwości, trzeba przetestować :)

    OdpowiedzUsuń