niedziela, 19 listopada 2017

(Nie) zasłużone biegowe lenistwo

Jak co roku, po mniej lub bardziej intensywnym sezonie, wypadałoby nieco "zresetować" nogi, czyli przejść przez okres tzw. roztrenowania. W jego trakcie, przez przynajmniej 2 tygodnie należy wziąć rozbrat z butami biegowymi i skupić się na innych aktywnościach, nadrabianiu zaległości etc.

Zazwyczaj wybierałem w tym celu czas zbiegający się z końcem roku kalendarzowego, jednak tym razem, idąc za poradą Michała, nastąpiło to bezpośrednio po biegu w Gniewkowie. Tak więc obecnie, w połowie listopada, jestem już praktycznie roztrenowany i gotowy na nowe wyzwania.

W podjęciu decyzji o zmianie w moim tradycyjnym układzie kalendarza biegowego pomogło też to, że praktycznie od dwóch miesięcy jestem mniej lub bardziej przeziębiony, więc taka przerwa od "latania w gaciach na mrozie" była sprzyjająca także dla stanu mojego zdrowia. Ograniczyłem też w związku z tym rowerowy transport do pracy, przez co liczba aktywności ruchowych znacznie spadła. Skupiłem się jedynie na standardowych ćwiczeniach (pompki, mięśnie brzucha, hantle, rolowanie) co drugi dzień. Najbardziej dało się to odnotować w moim "dzienniczku" prowadzonym w Excelu, gdzie każdy dzień lenistwa jest brutalnie "wykrzyczany" czerwonym kolorem.

Mój organizm okazał się na tyle pomysłowy, że uraczył mnie kaszlem, który nie odpuszcza już drugi tydzień. Dzięki niemu moje mięśnie brzucha są wyćwiczone na tyle, że nie potrzebują dodatkowego wysiłku ;-)

Tak oto doszedłem do paradoksalnego efektu, kiedy to mimo ogromnego spadku aktywności moja waga nie poszybowała w górę, a utrzymała się na niskim poziomie z końcówki planu treningowego przed maratonem. W niektóre dni jest to nawet niższy poziom od wyjściowego. Super!

Rekonstrukcja zdarzeń... (źródło: pixabay.com)

Nie pamiętam już, kiedy ostatni raz mogłem sobie pozwolić na beztroskie spędzenie wieczorowej pory na kanapie, pod kocem... W tym roku z roztrenowaniem poszedłem na całość, takiej rozpusty jeszcze nie było ;-)

Co prawda ten błogi stan był przerywany lekko uporczywą myślą, że za chwilę powrót to reżimu biegowego i na kolejne tego typu dni będę musiał czekać blisko rok, jednak z ratunkiem przybył Michał prezentując plan wejścia w rytm i budowania bazy tlenowej. Okazuje się, że do końca roku czekają mnie treningi lekkie, krótkie i przyjemne ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz