Podobnie jak większość biegaczy, pracuję w takich godzinach, że na trening jest czas albo w porze morderczo porannej (coś ok. godziny 5), albo dopiero późnym popołudniem. W obydwu przypadkach oznacza to aktualnie bieganie bez światła słonecznego.
Nie tylko my w takich warunkach widzimy mniej. Przede wszystkim to my jesteśmy często niezauważeni przez kierowców, a nie ukrywajmy, to właśnie samochody są największym zagrożeniem, bo jednak najczęściej biegamy chodnikami, pokonując przejścia dla pieszych.
Większa z moich świecących opasek - na ramię
Kilka razy zdarzyło mi się, że niewiele brakowało do skończenia przebieżki w najlepszym wypadku na masce czyjegoś auta. Wydawać by się mogło, że odblaskowe elementy stroju i kolory inne niż czarny są wystarczającym zabezpieczeniem przed tego typu kolizjami, jednak prawda jest zupełnie inna. Najlepiej sobie to uświadomiłem będąc "po drugiej stronie", kiedy zbliżając się samochodem do przejścia dla pieszych, dopiero w ostatniej chwili spostrzegłem biegacza.
Uświadomiłem sobie wówczas, jak sami ryzykujemy własnym zdrowiem. Ostrożność przy zbliżaniu się do ulicy w niczym nam nie pomoże, jeśli nie będziemy wystarczająco widoczni. Dlatego też ruszając na trening po zmroku wyposażam się w dodatkowe oświetlenie. Jeśli planuję biegać przez teren nieoświetlony, konieczna jest czołówka. W pozostałych przypadkach zabieram opaskę ze świecącymi diodami. Taki gadżet jest bardzo tani (swoją nabyłem dosłownie za kilka groszy w jakimś chińskim sklepie internetowym), a czasem nawet wręcz rozdawany (np. w pakiecie startowym zeszłorocznego Półmaratonu Warszawskiego).
Opaska na nadgarstek
Tak więc jestem uzbrojony w dwie świecące opaski - mniejszą, na nadgarstek, i dłuższą, na ramię. Oczywiście na trening zakładam tylko jedną z nich - nie muszę przecież być oświetlony niczym choinka. Jest to wystarczające. Po wybraniu trybu "mrugania" (bardziej efektywny niż jednolite światło) jestem na tyle widoczny, że już kilkukrotnie kierowca jadącego z naprzeciwka samochodu (musiałem biec ulicą bez pobocza) zobaczył mnie już z odległości ok. 200 metrów i mógł odpowiednio spokojnie mnie wyminąć. Oszczędziło mi to zbędnego stresu lub odskakiwania w bok, do rowu, w ostatniej chwili :-)
Mechanizm, który skrywa się w opasce - bateria, dioda i rurka ;-)
A tak prezentuje się to po włożeniu do środka - dwa tryby mrugania i światło ciągłe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz