poniedziałek, 25 lipca 2016

Już Ciebie nie posłucham...

Uwielbiałem biegać słuchając jednocześnie muzyki. O ile w przypadku konkretnie określonych treningów (WT, RT, SB) wolałem skupiać się jedynie na ćwiczeniach, o tyle ulubione dźwięki w uszach były dla mnie idealnym partnerem (w przypadku braku towarzystwa innych biegaczy) na dłuższe wybiegania lub relaksacyjne "klepanie" kilometrów.

Jako zwolennik minimalizacji nie byłem fanem biegania ze smartfonem i traktowania go jako źródło muzyki. Żadne słuchawki, ani tradycyjne, ani łączące się za pomocą bluetooth nie zapewniały komfortu i braku krępowania ruchu, połączonych z gwarancją utrzymania się na miejscu.

Idealnym rozwiązaniem były dla mnie słuchawki z wbudowanym odtwarzaczem mp3. Niestety rynek jest ubogi w tego typu gadżety i tak naprawdę jedynie Sony oferuje cokolwiek w tym segmencie. Sprzęt tej firmy bazuje na rozwijanej od kilku lat serii walkmanów odpornych na wodę, charakterystycznie wyglądających - same douszne słuchawki są dość masywne i połączone sztywnym pałąkiem.

fot. materiały promocyjne producenta

Ergonomicznie wszystko dopracowane jest niemal idealnie. Za pomocą dołączonych różnych rozmiarów wkładek odtwarzacz można dopasować do własnych uszu i zapewnić stabilne ułożenie podczas ruchu. Jednak szkopuł tkwi w wytrzymałości...

Byłbym w stanie wybaczyć firmie jedną wadliwą sztukę, na którą natrafiłem kilka lat temu. Pod koniec okresu ochrony gwarancyjnej okazało się, że jedna słuchawka brzmi zauważalnie ciszej. Sony błyskawicznie zareagowało na reklamację, otrzymałem nowy model. Przymknąłem oko na to, że w innym kolorze (czarny, zamiast dotychczasowego przykuwającego oko niebieskiego), cieszyłem się, że mogłem ponownie cieszyć się muzyką na biegowych ścieżkach.

fot. materiały promocyjne producenta. Tak wyglądał pierwszy nabytek, który...

Ale to było dwa lata temu. W czerwcu br. okazało się, że otrzymany model ma dokładnie tę samą wadę! Po powrocie z treningu, na którym odkryłem usterkę, szybko przejrzałem moją teczkę z paragonami i fakturami trzymanymi w przypadku konieczności reklamacji. Miałem spore szczęście w nieszczęściu, gdyż 2 lata od zakupu mijały kilka dni później.

... w ramach reklamacji wymieniono mi na ten smutniejszy kolorystycznie wariant (fot. materiały promocyjne producenta)

Udało mi się skontaktować ze sklepem i zgłosić usterkę, która w ciągu przepisowych 2 tygodni została uznana i otrzymałem zwrot gotówki. Początkowo zastanawiałem się, w co zainwestować tym razem, ale nic godnego przetestowania poza użytkowanymi już Sony z serii NWZ nie zauważyłem. Po dwóch dotychczasowych przypadkach stwierdziłem, że nie chcę kupować czegoś, co niemal jak w zegarku ulegnie "dziwnym trafem" awarii po 2 latach niezbyt intensywnego korzystania.

I tak oto od ponad miesiąca nawet na długich wybieganiach nie towarzyszy mi muzyka. Nie było łatwo się przestawić ale obecnie nie żałuję - zobaczę, jak będzie mi upływał czas na maratonach ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz