sobota, 3 stycznia 2015

2014 - i spokojniej, i rekordowo...

Mimo że nie przywiązuję specjalnie uwagi do zmiany daty na przełomie lat, jednak warto by było spojrzeć na to, co robiłem przez ostatnich dwanaście miesięcy, w porównaniu z poprzednimi okresami.

Pod tym względem muszę określić rok 2014 jako wyjątkowy. Przede wszystkim zapamiętam go z tego, że trzykrotnie poprawiałem w nim swój rekord na dystansie maratonu (Dębno - 3:41:52, Kraków - 3:41:19, Berlin - 3:30:50), więc główne założenie zrealizowałem.

Warte odnotowania są też inne fakty. Miniony sezon był zdecydowanie bardziej rozsądnie wybiegany. Po raz pierwszy obyło się bez kontuzji, wykonałem w końcu długoterminowy plan treningowy, ale najważniejsze dla mojej małżonki było to, że udało mi się spełnić jej prośbę jasno wyartykułowaną w okresie ślubu:


W końcu postawiłem na jakość biegów zamiast ich ilości i ostatecznie wziąłem udział jedynie w 14 imprezach, co jest istotną zmianą, bo do tej pory każdy rok niósł ze sobą ponad 20 startów.

Nie przeszkodziło mi to jednak w osiągnięciu rekordowej ilości wybieganych kilometrów łącznie na treningach i zawodach. Postęp jest zauważalny:
- 2011 - 1 717 km,
- 2012 - 2 190 km,
- 2013 - 2 366 km,
- 2014 - 2 773 km.

Chciałem wybiegać średnio ponad 200 km miesięcznie i, jak widać, udało mi się to bez problemu. Do tego dołożyłem 2000 km przejechanych na rowerze. Nie jest to zdumiewający wynik, jednak warto zauważyć, że były to jedynie trasy do i z pracy.

W nowym, 2015 roku, zapewne startów w zawodach będzie też nie więcej niż kilkanaście, nastawię się na jeden mocny maraton (Łódź - tam mnie jeszcze nie było...) i kilka półmaratonów. Poza tym mam zamiar, żeby był to okres spędzony głównie na bieganiu rekreacyjnym i budowaniu formy na kolejne sezony. 

Aktualnie jestem właśnie po dwutygodniowym roztrenowaniu i pierwszym treningu po nim - mam nadzieję, że wraca radość z biegania, którą ostatnio gdzieś zatraciłem. Świeżość i luz na treningach to podstawa :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz