niedziela, 23 sierpnia 2015

Jesień rozpoczyna się latem...

... a przynajmniej ta biegowa. W tym roku ponownie mam zamiar zmierzyć się w październiku z dystansami maratońskimi, i wzorem poprzednich startów, staram się to poprzedzić planem treningowym, który rozpocząłem już w lipcu. Tym razem zmodyfikowałem dotychczasowy cykl 12-tygodniowych przygotowań, wyłączając z biegania jeden dzień, poświęcany zazwyczaj na kilkanaście km w tempie OWB1. Uczyniłem to w pełni świadomie, gdyż obecnie ukończenie maratonu będzie dla mnie celem samym w sobie. Muszę chyba odpocząć od ścigania się o kolejną życiówkę, nabrać nieco świeżości, dlatego też postawiłem na pewne odpuszczenie intensywności biegów. Oczywiście rdzeń w postaci długich niedzielnych wybiegań, podbiegów, interwałów czy BC2/WT pozostał, żeby sprostać bez blamażu "królewskiemu dystansowi", jednak jeden trening w tygodniu mogę sobie spokojnie darować.

Lato jest w tym roku wyjątkowo leniwe. Jeden start w lipcu (opisywany ostatnio "Bieg z Łapką"), do tego pierwsza edycja biegu "Cud nad Wisłą" we Włocławku, który miał miejsce z miniony weekend. I to wszystko, chyba że wypadnie coś niezaplanowanego. Tak więc spokojnie mogę się poświęcić przygotowaniom do maratonów w Poznaniu i dwa tygodnie później w rodzimym Toruniu.

(fot. Włocławek Półmaraton)

Parę słów dotyczących wspomnianym zawodom we Włocławku. Organizatorzy starali się skusić biegaczy darmowymi zapisami, jednak dobre chęci nie przyczyniły się do oczekiwanego rezultatu. Ponownie okazało się, że duża część chętnych, jeśli nie musi płacić, zapisuje się bez przekonania co do swojego startu i przez to blokuje możliwość występu innym po wypełnieniu limitu uczestników. W efekcie z 500 zapisanych osób na starcie stanęło niewiele ponad 300! Niestety, jestem zdania, że wpisowe musi być, choćby wynosiło symboliczne 10zł. Wówczas jest szansa, że biegacze bardziej się zmobilizują lub mocniej zastanowią przed zapisami.

(fot. Włocławek Półmaraton)

Sam bieg był bardzo sympatyczny. Mimo upałów i temperatury w ostatnich dniach sięgającej 40 stopni, tym razem aura nas oszczędziła. Było ciepło, jednak praktycznie na całej trasie towarzyszył nam przyjemny wiatr. Nie bez znaczenia jest to, że w znacznej części biegliśmy wzdłuż (lub w poprzek - przez most) Wisły, co pozwalało lepiej znosić warunki pogodowe.

(fot. Włocławek Półmaraton)

Przy obecnym etapie przygotowań, gdzie plan przewiduje większy nacisk na wytrzymałość niż szybkość, nie spodziewałem się ze swojej strony eksplozji formy. Liczyłem na rezultat w granicach 45 minut i plan swój zrealizowałem z miłym bonusem. Na metę wbiegłem z rezultatem równo 44 minut, co mile mnie zaskoczyło - to jedynie kilkanaście sekund gorzej niż w startach kilka miesięcy temu, gdzie teoretycznie byłem lepiej przygotowany pod względem maksymalnej prędkości.

Nieźle prognozuje to na biegową jesień...